Pearl Harbor [czyt. Piur Chałtur]

Data:
Ocena recenzenta: 1/10
Artykuł zawiera spoilery!

Rzadko przystępując do pisania recenzji filmu nie mam na nią żadnego pomysłu. Ponieważ jest tak w przypadku filmu „Pearl Harbor”, spróbuję zawrzeć ocenę w kilku statystykach (to jedyny sensowny pomysł jaki mi się nasunął). Nie chodziłem po sali kinowej i nie zadawałem widzom pytań, ale poniższa statystyka jest wiarygodna.
Liczebność widowni na projekcji filmu: 100 osób (kina aż biją się o kopie u dystrybutora); w tym 70% płci pięknej (co prawda nie Leoś di Caprio na ekranie, ale Ben Affleck też jest niezły).
Czas projekcji, po którym odczuwamy niemiłosierny ból pupy: 30 minut (to współczesny trend w amerykańskim kinie; film jest modny i nie zostaje w tym względzie w tyle).
Liczba osób, która pogubiła się w fabule: 0 (szkoda, że wszystko jest proste jak drut).
Liczba osób znająca zakończenie filmu w jego połowie: 80 (nie liczę blondynek).
Osoby zachwycone efektami specjalnymi: 10 (małolaty).
Osoby walczące w fotelu z napadami śpiączki: 50 (ziewanie jest zaraźliwe).
Liczba wzruszeń i szlochów na projekcji: 0 (albo nie było nic słychać poza chrapaniem).
Czas opuszczenia sali kinowej przez widzów: niecałe pół minuty (nawet się nie zainteresowano, kto jest autorem tak ciekawego i wstrząsającego scenariusza).
Pomysły reżyserskie u widzów dotyczące kolejnych części filmu: multum (w „Pearl Harbor 34” Japończycy są już tylko małą kolonią współpracującą z USA w obronie przed nalotem obcych).
Zgodnie z zaleceniami ta recenzja powinna zajmować mniej więcej pół strony. Tak czy inaczej, na siłę czy nie, więcej się napisać po prostu nie da. Redaktorzy w radio: proszę zlitujcie się nad piosenką z tego filmu i wróćcie do ścieżki dźwiękowej z „Magnolii” albo „W imię ojca”. „Pearl Harbor” byłby naprawdę nowatorskim filmem, gdyby Ben Affleck zginął w połowie, a w miejscu efektów specjalnych pojawił się komunikat, że z nich zrezygnowano, a pieniądze przesłano na konta instytucji charytatywnych.

To jeden z tych filmów, za które boję się sięgnąć nawet w stanie wskazującym. Naprawdę byłeś na tym w kinie?! :)

Dodaj komentarz